Dywersyfikacja inwestycji za pomocą piłki nożnej
Wszyscy znamy co najmniej kilka przykładów klubów piłkarskich, które stały się inwestycją wielkich spółek, milionerów czy szejków, którzy w ten sposób próbują lokować swój kapitał.
Blogi Manchesteru City, Paris Saint Germain czy Chelsea Londyn mogą o tym pisać z dumą, choć nie dla wszystkich krezusów zetknięcie się z piłką nożną zakończyło się sukcesem. Nie odstrasza to jednak kolejnych sponsorów, dla których udziały w klubie piłkarskim są często znakomitym sposobem na ulokowanie wolnych środków finansowych.
A dlaczego tylko raz?
Żaden blog Man City nie pominął w swoich publikacjach zarówno nadziei jak i obaw, związanych z przejęciem klubu przez Mansoura bin Zayeda wskazując, że to pierwsza tego typu inwestycja szejka. Jak się jednak okazuje nie wszyscy lokują swoje pieniądze w piłce nożnej, czy też szerzej spoglądając w sporcie, tylko raz. Chociażby Roman Abramowicz, właściciel Chelsea Londyn, przez pewien czas inwestował również w CSKA Moskwa, a także w ukraiński Szachtar Donieck. A jakby tego było mało do 2012 roku był właścicielem hali sportowo-widowiskowej Arena Omsk.
Swoją drogą trudno się dziwić jego chęci zainwestowania części majątku (opiewającego ponoć na ponad 20 miliardów dolarów) w piłkę nożną – na pewno jest to ciekawsze zajęcie, niż bycie gubernatorem Czukotki (okręg administracyjny w Rosji na północnym-wschodzie, blisko Alaski), które to stanowisko piastował on aż przez 8 lat.
Chińska ofensywa
Ale nie tylko szejkowie arabscy i rosyjscy miliarderzy chętnie dywersyfikują swoje inwestycje za pomocą sportu. Choć na blogu Man City możemy przeczytać obecnie głównie informacje o Premiership i ewentualnie piłce europejskiej, możliwe jest, że już niedługo część informacji będzie traktowała o… lidze chińskiej, a zwłaszcza transferach do niej. Tam, po latach dynamicznego rozwoju gospodarki, powstało wiele wolonych środków do zagospodarowania, które ostatnio inwestuje się w piłkę nożną. Najlepszym przykładem na to jest kontraktowanie (lub próby kontraktowania) piłkarzy o uznanej marce na Starym Kontynencie. Najbardziej jaskrawy przykład? Kupno Kolumbijczyka Jacksona Martineza, który został sprowadzony z FC Porto do Atletico Madryt za 35 milionów euro, ale tam kompletnie zawiódł.
Jego pierwszy sezon w nowym klubie okazał się porażką, ale Rijoblancos nie zamierzają narzekać, bo zaraz odsprzedali go do chińskiego Guangzhou Evergrande za… 42 miliony, robiąc prawdopodobnie interes życia. Ponadto do Chin powędrowali tak uznani piłkarze jak Ramires, Gervinho czy Fredy Guarin. Trudno przypuszczać, że do nowych klubów poszli po rozwój i nowe wyzwania…Z punktu widzenia fanów Citizens najważniejsze jest, że inwestycje ich obecnego właściciela trafiają w sedno i tacy piłkarze jak Navas czy Aguero stanowią ważne ogniwa ich ukochanego klubu.
Pozostaje mieć nadzieję, że szejk bin Zayed nie zechce szybko zainwestować w nowy projekt sportowy i zaniedbać spraw citizens, a autorzy blogów o Manchesterze City będą mieli dla kibiców tylko dobre wieści.
Dywersyfikacja inwestycji za pomocą piłki nożnej